piątek, 25 października 2013

Rozdział V.

Cześć wszystkim. :) Mam nadzieję, że podoba wam się mój blog i tak dalej. Proszę o komentarze. <3

   Myślisz czasem co byłoby gdyby nie było Cię na tym świecie ? Mnie takie myśli nachodzą coraz częściej. Słyszę słowa, których się boje. Słyszę we mnie coś niepokojącego, nakłaniającego do skończenia mojego żywotu. Może ja mam jakiś problem ? A może po prostu to sobie wymyślam ? Patrząc w lustro nie widzę siebie tylko jakąś zbłąkaną duszę. Widzę popękane ciało, a w nim śmiercionośną istotę. Ta dusza nie zabija innych ta dusza zabija siebie. Dniami i nocami pragnie wyjść z tego zepsutego ciała. Ale gdy już wyjdzie, cofa się, bo się boi. Zamknięta w sobie szukam ucieczki, boję się wyjść. Słyszałam kiedyś słowa piosenki. Teraz nie wiem nawet kto ją śpiewał i jak się nazywała ale te słowa odzwierciedlają moje uczucia, bo sama nie potrafię ich wytłumaczyć. Pragnę wykrzyczeć wszystkim  wokół, że mnie ranią, lecz nie mogę. Nie potrafię wyjść z domu bez uśmiechu na paskudnej twarzy, tak jak nie potrafię bez makijażu i ubrań. Coraz mniej jem. Chcę jeść, głód ciągle ściska mój żołądek, ale nie mogę. Nie jest to za sprawą psychiki, tylko organizmu, robi się coraz słabszy. Adam udaje, że tego nie widzi, Lena udaje, że tego nie widzi, Seba udaje, że tego nie widzi, wszyscy ludzie wokół również udają, że tego nie widzą. Ale to widać. Widać jak na obrazku, że się męczę. To nic, że ciągle jestem wesoła. Każdą minutę dnia spędzam ze śmiechem, żartuję wraz z moimi przyjaciółmi. Nie skarżę się, nie krzyczę, nie płaczę. Jedynie Maja i Kacper, coś zauważają. Chcą mi pomóc, lecz ich odpycham. Śmieję się, że coś sobie wymyślają, chociaż dobrze wiem, że mają rację. Jak najszybciej powinnam wybrać się do lekarza. Jestem zmuszona do szukania pomocy, bo z każdą nocą jest ze mną gorzej. Umieram ? Nie. To raczej coś na kształt obumierania i gnicia. 

- cześć kotku, wstawaj już. - mówi do mnie przyjaciółka siedząc na łóżku. 
Mrużę oczy, wstając. Coś jest nie tak. Czuję coś co jest złe blisko mnie. Nie daję po sobie poznać strachu, uśmiechając się wesoło do Mai. 
- jak się spało ? - pytam, próbując nie uciec i nie spaść "przypadkiem" z balkonu. 
- dosyć dobrze, dzwonił Adam i pytał czy wszystko dobrze, mówił że Kacper nie może się do ciebie dodzwonić i prosi, żebyś oddzwoniła, zrób to teraz, proszę.
- dobrze. - pokiwałam głową. 
Wstałam z łóżka, w poszukiwaniu telefonu. Jak się okazało leżał na parapecie, wyłączony. Nie mam pojęcia po co to zrobiłam. Przytrzymałam przez chwilę czerwony guzik i czekałam aż na ekranie ukaże się ekran główny. 
16 nieodebranych połączeń od KACPER, 2 nieodebrane połączenia od ADAM, 1 nieodebrane połączenie od TATA, 2 nieprzeczytane wiadomości. 
Pousuwałam wszystkie połączenia i zabrałam się do czytania wiadomości. Pierwsza była od Leny:
"Cześć kochanie. Chciałam tylko zapytać jak minęła podróż i w ogóle. Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Nie tylko ja z resztą. Zadzwoń do mnie kiedy będziesz miała trochę wolnego czasu. Pozdrówki, Lena. :***" 

Następna wiadomość była od Kuby;
"Siema, jak tam, mała ? Chyba wszystko musi być ok, jesteś przecież w Polsce, nie ? Słyszałem o twoim ataku. Jak najszybciej powinnaś pójść do psychiatry, to nie żarty, kotku. Mój tata miał schizofrenie, jak wiesz nie mam ojca. Posłuchaj mnie. Narka. :*" 

Weszłam w kontakty i wybrałam numer Kacpra, choć wcale nie musiałam tego robić. Znałam jego numer na pamięć. Wystarczyło, żebym wpisała na klawiaturze tak dobrze znane mi cyferki. 
- kochanie, w końcu zadzwoniłaś. - słyszeć w telefonie jego głos, to tak jakby dostać się do Nieba. Serce zaczęło bić mi mocniej, a usta się trząść. Uśmiechnęłam się jak głupia i mówiłam w myślach jak bardzo go kocham. 
- tak, musiałam. - zaśmiałam się do słuchawki, patrząc na morze, za oknem. 
- nie miałaś innego wyjścia. - powiedział. - słyszałem o ataku i.. 
- nic nie mów. - przerwałam mu ostrym tonem. - to nic takiego. 
- słyszałem też, o tym co stało się wczoraj rano. - mówił nadal z troską w głosie. - mogę wiedzieć co ci się śniło ? 
- ty. - odpowiedziałam wysiąkniętym z emocji głosem. - ty, w najgorszym wcieleniu. Bałam się, a to co zobaczyłam było jeszcze gorsze niż strach. Chciałam uciec lecz nie mogłam. Chciałam zapomnieć, lecz nie potrafiłam. Obrazy z tego snu powracają do mnie za każdym mrugnięciem, przy każdym zamknięciu oczu. - mówiłam jak w transie. Słyszałam jego przyśpieszony oddech. 
- wyjdziesz z tego. - powiedział tylko, a ja wcisnęłam czerwony guzik. 
Odwróciłam się na pięcie i wparowałam do łazienki. 
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam twarz dziewczyny, tak bardzo niepodobną do mojej. Pragnęłam uwierzyć, że to ja. Pragnęłam zapomnieć o narastającym strachu.  
Weszłam pod prysznic. Krople lecące z wielką prędkością uderzały o moją głowę. Huczało w niej. Nie mogłam wytrzymać hałasu, wywołanego przez strumień wody. Umyłam się szybko i wyskoczyłam jak oparzona. 
Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i podreptałam do szafy. Wyjęłam z niej kwieciste bladoróżowe spodnie i bluzkę z krótkim rękawkiem w kolorze kości słoniowej. Weszłam znów do łazienki i tam wszystko nałożyłam. Z kuferka stojącego na półce wyjęłam parę bransoletek i różowy zegarek. Nałożyłam to wszystko na prawy nadgarstek, zaś na lewy włożyłam czarną gumkę do włosów, tak na wszelki wypadek. Moje loki, jak zawsze rozczesałam i pozostawiłam w lekkim nieładzie, pozwalając im naturalnie się dosuszać. Podczas wszystkich tych pielęgnacji stawałam się spokojniejsza. 
Z kosmetyczki wyjęłam tusz do rzęs i nałożyłam. Wyjęłam również ciemny podkład, rozprowadziłam go sobie po twarzy, po czym nałożyłam jasny puder. Wyciągnęłam czarną kredkę i zrobiłam kreski, z których byłam bardzo zadowolona. Przyciemniały obwódki oczu, przez co stały się jeszcze bardziej hipnotyzujące. 
Raz po raz ktoś pukał do łazienki, nie zwracałam uwagi, aż stało się to denerwujące.  
Skończywszy się malować i ubierać, wyszłam z łazienki. Szybko zbiegłam na dół, by tam zrobić śniadanie, choć nie byłam wcale głodna. Nie miałam najmniejszej ochoty na kawę, ani grzanki. Wyjęłam z lodówki jogurt truskawkowy i wyszłam na taras. 
Niebo pokrywały deszczowe chmury, były ciemne, wręcz czarne miejscami. Zakrywały nawet najmniejszy skrawek niebieskiego. Doskonale wiedziałam jak się czuło. Sama tak czułam się pod swoim ciałem. Z północy wiał lodowaty wiatr, targając moje włosy. Spojrzałam w dal, na morze. Było wzburzone. Fale co sekundę dobijały do brzegu zabierając co się da. Niebo zaczęło płakać. Pierwsze krople zaczęły dudnić o taras. Odwróciłam się na pięcie, wchodząc do domu. Usiadłam na kanapie, nadal trzymając jogurt. Zdjęłam z niego pokrywkę i nałożyłam różową maź na łyżeczkę. Patrzyłam w ścianę jedząc, słuchałam nerwowych kroków na górze. 
Odłożyłam pojemnik z wyjedzonym do półowy jogurtem, czułam się przepełniona. Za dużo miałam w sobie tego czegoś. Próbowałam nie zwymiotować i udało mi się. Po kilku minutach przeszła ogromna fala mdłości. Dalej leżałam tak pogrążona we własnym świecie. 
Maja zbiegła po schodach i skręciła do kuchni. Po kilku minutach wyszła z kubkiem gorącej kawy w kubku. 
- cześć kochanie, jak się czujesz ? - zapytała siadając na fotelu. Miała na sobie szare rurki w krzyżyki, i białą luźną bluzkę z krótkim rękawkiem, włożoną w spodnie. Rurki podwinęła przed kostki. Nałożyła czarne "Vansy". Włosy spięła w luźny kok, a grzywka jak zawsze zakrywała jej czoło. 
- w miarę. - powiedziałam. Nie kłamałam tym razem, naprawdę nie czułam się najgorzej.  
- posłuchaj.. - zaczęła ostrożnie. - muszę wyjechać, jeszcze dzisiaj. 
- co ? - serce zaczęło mocniej mi bić. Pozostawienie mnie tu samej to tak jakby, kazać dla samobójcy się śmiać. Coś nieosiągalnego i coś co jest prawdą. Panicznie boję się samej siebie. 
- przykro mi ale muszę. - patrzyła w bok. 
Serce waliło mi jak oszalałe. Wstałam szybko i wybiegłam z domu w stronę lasu. Niebo nadal płakało. Ale spokojnie. Lekka mżawka. W przeciwieństwie do mnie. Ja szlochałam. Biegłam przed siebie zupełnie tracąc orientację. W pewnym momencie zatrzymałam się i kręciłam się wokół. Drzewa zlewały się lub pojedynczo straszyły mnie swoim wyglądem. Wszędzie widziałam siebie. Pod drzewem, na drzewie, przy mnie. Dosłownie wszędzie. Rzuciłam się na ziemię i zaczęłam wyć. Przez moje ciało przeniknęła niezwykła fala chłodu połączona z bólem. Cała zaczęłam się trząść i wrzeszczeć. Krzyczałam jak najgłośniej tylko potrafiłam. Po chwili ktoś dotknął lekko mojej głowy. Uciekłam jak dzikie zwierzę. Odwróciłam się szybko. Nikogo nie było. Nagle usłyszałam: "umieraj" i przerażający, gardłowy śmiech. HA HA HA. Ktoś się śmiał. Ze mnie. 
RYCZ. 
usłyszałam znowu ten sam głos. 
JESTEŚ ALE ZARAZ CIE NIE BĘDZIE. 
słyszałam znowu. 
Maja stała za mną. 
- kochanie, proszę, nie uciekaj, proszę. - zaczęła błagalnie, podbiegając do mnie. Przytuliła mnie i zaczęła płakać. - ja już nie wiem. Ja nie wiem co się z tobą dzieje.. 
Nie odpowiedziałam jej. Niby co miałam powiedzieć ? Że słyszę coś w głowie ? Że boje się samej siebie ? Uznałaby, że jestem wariatką. 
Zapytała mnie czy mogę sama iść na co kiwnęłam głową i poszłam za nią trzymając się kurczowo jej dłoni. 

Poprosiła bym się położyła. Zrobiłam to i zamknęłam powieki. W objęciach morfeusza poczułam się bezpiecznie. Przed moimi oczyma stały dwie postacie. Jedną z nich byłam ja. Drugą trzymałam w dłoniach. Była malutka. Zza mnie wyszedł Kacper. Wszystko było takie różowe. Spokojne. Szczęśliwe. Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałam dobry sen. 
 Niestety, nie trwało to długo. Po chwili zobaczyłam okropną czarną postać zmierzającą ku mnie. Dziecko zniknęło, Kacper również. Byłam jedynie ja i to coś. Dotknęło mnie w serce. Poczułam przeszywający ból, przez co upadłam. Ono się śmiało. Gardłowy śmiech powrócił. Te same słowa. RYCZ. JESTEŚ ALE ZARAZ CIĘ NIE BĘDZIE. Ujrzałam jej twarz. JEJ. Długie kręcone włosy sięgające wpół pleców, błękitne głębokie oczy, prześliczne rysy twarzy, duże czerwone usta śmiały się. Przemawiała głębokim męskim głosem, lecz była po prostu mną. To byłam ja.

 
   

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Zakończenie trochę mnie przeraziło i jednocześnie zaciekawiło. Czekam ba nn. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    U mnie nowy rozdzial :D delena-different-love.blogspot.com
    Zapraszam tez na mojego nowego bloga. klaroline-love.bloogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne!
    Pisz szybko czekam :)
    eshelo.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fantastyczny. Idealnej długości a zakończenie mnie tak zaciekawiło że czekam na następny rozdział Awww * . *
    Pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń