Cześć kochani. :*
Chciałabym zachęcić was do dodawania komentarzy. Nawet z anonima. Jest mi bardzo przyjemnie czytając je, wiem wtedy, że ktoś czyta mojego bloga. Do następnego rozdziału ! <3
Biegnąc przez pusty
korytarz lasu traciłam poczucie czasu. Choć odliczałam sekundy zawsze
gubiłam się przy 59 i wtedy zaczynałam od początku. Biegłam dalej. Serce
waliło mi jak oszalałe, dławiłam się łzami, które ciurkiem spływały mi
po policzkach. W końcu, z wycieńczenia upadłam na zimną ziemię. Była
pokryta lodem. Czymś w rodzaju mnie.
- Lilka ! - usłyszałam głos Adama, który wyrwał mnie ze snu. Pukanie do drzwi rozrywało mi uszy. - mogę wejść ?
-
ychym.. tak, jasne. - wyrwana ze snu nie mogłam się pozbierać. Usiadłam
na łóżku, ocierając zaspane oczy próbowałam się uspokoić. Adam wszedł
do pokoju i skrzywił się na mój widok.
-
mała, mogłabyś doprowadzić się do porządku. Właśnie dzwonił do mnie
Sebastian, bo ty nie odbierałaś, i mówił, że zaraz będą tutaj wszyscy.
Gdy, rok temu, poszłam z nimi na ten klif zaczęłam się z nimi
trzymać. Teraz jest to już przyjaźń. Zaczęłam lubić Kacpra, nie widzę w
nim jeszcze przyjaciela, ale powoli się do niego przyzwyczajam. Jest
miły i sympatyczny. Jak gdzieś idziemy, czy po prostu się spotykamy całą
grupą zawsze jest z nami. Mówi bardzo dużo, ale jednak jest w nim coś
tajemniczego, coś co mnie do niego ciągnie i odpycha zarazem.
Wstałam
szybko z łóżka i pognałam do mojej łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę,
czyli potężną bluzkę i majtki, i wbiegłam pod prysznic. Umyłam się,
uczesałam i lekko się pomalowałam. Obwiązałam się ręcznikiem i wyszłam z
łazienki. Podreptałam do drzwi naprzeciwko, gdzie mieściła się moja
garderoba. Odszukałam bordowe rurki i białą koszulkę z krótkim
rękawkiem. Podeszłam do szafki na bieliznę i wyjęłam z niej biały stanik
i majtki.
Przeszłam do
przebieralni gdzie wszystko na siebie założyłam i przejrzałam się w
lustrze. Wyglądałam dobrze. Włosy delikatnie opinały się na klatce
piersiowej, lekkie loczki spływały wzdłuż pociągłej twarzy. Delikatny
makijaż tylko podkreślał detale mojej urody.
Wyszłam z przebieralni i z półki na buty wybrałam dość wysokie kremowe koturny.
Zeszłam
na dół i od razu popędziłam do kuchni. Włożyłam do tostera dwie kromki
chleba, a do czajnika wlałam wody, by zrobić sobie kawę. Z szafki
wyjęłam mój ulubiony kubek i wsypałam tam dwie łyżki kawy
rozpuszczalnej, poczekałam aż czajnik wyda charakterystyczny dźwięk i
wtedy wlałam wodę. Toster zrobił "pip" i grzanki wyskoczyły. Z szafki na
górze wyjęłam biały talerzyk, a z lodówki dżem malinowy. Posmarowałam
nim dwie grzanki, po czym przeszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i
zaczęłam jeść. Grzanki przyjemnie chrupały przy każdym kęsie, a kawa
była w sam raz.
- a dla mnie to kawy nie mogłaś zaparzyć ? - spytał Adam wchodząc do salonu.
- trzeba było poprosić. - zaśmiałam się i teatralnie popiłam łyk z kubka.
-
ha ha. - zaśmiał się równie teatralnie. - bardzo śmieszne młoda damo. A
teraz będę dobrym bratem i zapytam czy pani nie będzie zła, gdy nie
wrócę na noc do domu ?
- a gdzie idziesz ? - przestałam się już bawić i zmieniłam zachowanie na normalne.
-
a czy to ma jakieś znaczenie ? - on też zmienił głos na swój. Włączył
czajnik i wyją kubek z szafki, również wsypał dwie łyżeczki kawy i
popatrzył prosto na mnie.
- ma, chcę wiedzieć co robi mój brat po nocach, w końcu miałam się tobą opiekować. - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
-
jeśli to dla ciebie takie ważne.. - westchnął. - jest impreza u mojego
kumpla. - zaśmiał się. Nalał wody do kubka i usiadł na przeciwko mnie.
- a już myślałam, że to coś poważnego. - zachichotałam i wzięłam kolejny łyk kawy.
- a ty co dziś zamierzasz robić ? Jest sobota.
-
idziemy dzisiaj cała ekipą do Mertyni. - był to klub dyskotekowy do
którego chodziliśmy. - pobawimy się trochę i potem wszyscy zwłuczymy się
do mnie. A dzień zamierzamy spędzić na klifie, zapewne.
-
tylko nie pij za dużo. Nie jesteś jeszcze pełnoletnia. Pamiętaj, że za trzy dni jedziesz do babci. - pouczył mnie. W
tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i odniosłam
naczynia do kuchni. Wstawiłam je do zmywarki i otworzyłam drzwi.
- NIESPODZIANKA ! - wrzasnęli wszyscy.
- jaka niespodzianka ? Wiedziałam, że przyjdziecie. - śmiałam się. - dzwoniliście do Adama, proszę cię, Seba. Wchodźcie.
Wszyscy weszli i się z nimi przywitałam. Zauważyłam, że Kacper jest jakiś spięty.
- hej. - powiedział Adam.
- cześć. - odpowiedzieli chórem.
- ja lecę. Lilka, pilnuj się. - pouczył mnie znów i wyszedł. - możesz zabrać kogoś, ja przecież nie jadę, jest miejsce.
- ślicznie dziś wyglądasz, kotek. - powiedział Mati, by choć trochę rozweselić Kacpra, też zauważył, że coś się z nim dzieje.
- zamknij się. - burkną.
Siedzieliśmy w moim salonie już od około godziny. Gadali, śmiali się. Nie zwracali uwagi na Kacpra, na mnie również. Czułam się okropnie. Patrząc na smutnego Kacpra to tak jakbym umierała.Chociaż siedziałam obok niego nie spojrzał się na mnie ani razu. Patrzył na dywan pustym wzrokiem, zamknięty w swoim świecie myślał o czymś co nie było dane poznania dla mnie. Opuszkami palców dotknęłam jego dłoni. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie karcącym wzrokiem. W głębi jego ciemnych oczu zauważyłam rozpacz. "Pomóż", krzyczał.
Złapał mnie za rękę odrobinę za mocno.
- choć ze mną. - szepnął mi na ucho.
Wstał i pociągnął mnie za sobą.
Szliśmy w milczeniu aż do lasu. Wtedy wskoczyłam mu na plecy. On szedł. Nadal nic nie mówił.
byliśmy na klifie. Puścił mnie tuż nad przepaścią. Odwróciłam się. Ciemna ściana lasu kołysała się spokojnie wraz z wiatrem. Niedaleko była postawiona stara ławka, a parę kroków od niej miejsce na ognisko. Słońce przysłoniła ciemna chmura. Zagrzmiało, spadł deszcz. Kacper zdjął ubrania i rzucił na ziemię, postąpiłam tak samo. Wzięłam rozpęd i skoczyłam.
- Lilka ! Nie ! Nie tutaj ! - krzyczał za mną ale nie słuchałam. Po chwili uderzyłam ciałem o lodowatą wodę. Wynurzyłam się i zobaczyłam Kacpra w locie. Po chwili już był obok mnie.
- chciałem ci coś powiedzieć. - opuszkami palców dotknął mojej twarzy. Przypłynął jeszcze bliżej mnie. Ustami lekko musnął moją dolną wargę. Znieruchomiałam. Pocałował znów, tym razem mocniej, bardziej namiętnie.
***
Siedząc w pokoju Mai, piłam herbatę i słuchałam jej. Nie poszłyśmy do klubu, po prostu nie miałam ochoty, a ona została ze mną.
- Kacper był dzisiaj jakiś inny. Co robiliście jak cię zabrał ? - zapytała odstawiając swój kubek i usiadła koło mnie.
- nic takiego. - skłamałam.
- powiedz. Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. - uśmiechnęła się.
- pocałował mnie. - wyrzuciłam z siebie.
Wstałam z białej skórzanej kanapy i podeszłam do wysokiego okna. Spojrzałam na ciemne niebo, nie było widać żadnych gwiazd. Popatrzyłam na las, ledwo było go widać kolorem dopasowywał się do nieba. W oddali szumiało morze. Nie widziałam, ale wiedziałam, że tam jest.
Maja milczała, patrzyła w dół.
Miała piękny pokój. W końcu stało olbrzymie łoże z baldachimem, obok niego były drzwi do garderoby i łazienki. Na środku pokoju stała kanapa i stolik.
- chciałaś tego ? - odezwała się w końcu.
- nie, nie wiem, nie. - wydukałam.
- on cie kocha, mówił mi to.. ale wtedy był pijany, nie sądziłam, że mówi prawdę.
- zamknij się. - burkną.
Siedzieliśmy w moim salonie już od około godziny. Gadali, śmiali się. Nie zwracali uwagi na Kacpra, na mnie również. Czułam się okropnie. Patrząc na smutnego Kacpra to tak jakbym umierała.Chociaż siedziałam obok niego nie spojrzał się na mnie ani razu. Patrzył na dywan pustym wzrokiem, zamknięty w swoim świecie myślał o czymś co nie było dane poznania dla mnie. Opuszkami palców dotknęłam jego dłoni. Wzdrygnął się i spojrzał na mnie karcącym wzrokiem. W głębi jego ciemnych oczu zauważyłam rozpacz. "Pomóż", krzyczał.
Złapał mnie za rękę odrobinę za mocno.
- choć ze mną. - szepnął mi na ucho.
Wstał i pociągnął mnie za sobą.
Szliśmy w milczeniu aż do lasu. Wtedy wskoczyłam mu na plecy. On szedł. Nadal nic nie mówił.
byliśmy na klifie. Puścił mnie tuż nad przepaścią. Odwróciłam się. Ciemna ściana lasu kołysała się spokojnie wraz z wiatrem. Niedaleko była postawiona stara ławka, a parę kroków od niej miejsce na ognisko. Słońce przysłoniła ciemna chmura. Zagrzmiało, spadł deszcz. Kacper zdjął ubrania i rzucił na ziemię, postąpiłam tak samo. Wzięłam rozpęd i skoczyłam.
- Lilka ! Nie ! Nie tutaj ! - krzyczał za mną ale nie słuchałam. Po chwili uderzyłam ciałem o lodowatą wodę. Wynurzyłam się i zobaczyłam Kacpra w locie. Po chwili już był obok mnie.
- chciałem ci coś powiedzieć. - opuszkami palców dotknął mojej twarzy. Przypłynął jeszcze bliżej mnie. Ustami lekko musnął moją dolną wargę. Znieruchomiałam. Pocałował znów, tym razem mocniej, bardziej namiętnie.
***
Siedząc w pokoju Mai, piłam herbatę i słuchałam jej. Nie poszłyśmy do klubu, po prostu nie miałam ochoty, a ona została ze mną.
- Kacper był dzisiaj jakiś inny. Co robiliście jak cię zabrał ? - zapytała odstawiając swój kubek i usiadła koło mnie.
- nic takiego. - skłamałam.
- powiedz. Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. - uśmiechnęła się.
- pocałował mnie. - wyrzuciłam z siebie.
Wstałam z białej skórzanej kanapy i podeszłam do wysokiego okna. Spojrzałam na ciemne niebo, nie było widać żadnych gwiazd. Popatrzyłam na las, ledwo było go widać kolorem dopasowywał się do nieba. W oddali szumiało morze. Nie widziałam, ale wiedziałam, że tam jest.
Maja milczała, patrzyła w dół.
Miała piękny pokój. W końcu stało olbrzymie łoże z baldachimem, obok niego były drzwi do garderoby i łazienki. Na środku pokoju stała kanapa i stolik.
- chciałaś tego ? - odezwała się w końcu.
- nie, nie wiem, nie. - wydukałam.
- on cie kocha, mówił mi to.. ale wtedy był pijany, nie sądziłam, że mówi prawdę.